Klubokawiarnia Żółty Młynek (Rybnik ul. Św. Jana 2). Start o 19-tej.
Opowiem co nieco o Wyspach Owczych, miejscu na końcu świata, doświadczanym przez zmieniającą się jak w kalejdoskopie pogodę, dyktaturę wszechobecnych owiec i coraz większe zainteresowanie żądnych przygód szwendaczy. Opowiem o 11 dniach pośród klifów, łąk, mórz i oceanów, o spotkaniach, rozmowach nawet przyjaźniach. O, i jeszcze ze dwa słowa co tam ze sobą zrobić.
Wyspy Owcze to miejsce jedyne w swoim rodzaju. Przy 15 stopniach ciepła wyciągają leżaki, by się opalać. Piją wino z rabarbaru i nie wyobrażają sobie świata bez owiec. A jest ich na tym wietrznym archipelagu na północnym Atlantyku prawie dwa razy więcej niż ludzi. Owce robią zdjęcia 360 stopni i to one mają pierwszeństwo na drodze. Mieszkańcy żyją własnym rytmem, nie zamykają swoich domów, uwielbiają piłkę nożną i mają własną, wyjątkową miarę powierzchni, a język farerski pozwala na nazywania deszczu za pomocą 250 słów, a wiatru aż 350. Jest to jedno z najbardziej deszczowych miejsc na świecie, a pada tu 280 dni w roku. Nie zrażajcie się jednak, często są to krótkie opady i nie dotyczą całego archipelagu. Pogoda zmienia się tutaj jak w kalejdoskopie, a popularne jest powiedzenie, że „Jeśli pogoda Ci nie odpowiada, poczekaj tylko następne 5 minut”. I tak w ciągu jednego dnia możesz zaliczyć 4 pory roku.
Te i inne ciekawostki o Wyspach Owczych można wyczytać na stronie Kamili i Pawła Florczak: https://www.readyforboarding.pl/podroze/wyspy-owcze/20-ciekawostek-o-wyspach-owczych.html, gdzie podają też ciekawe źródła (strony i książki) na temat tego fascynującego rejonu Europy.
Na końcu świata: Wyspy Owcze: https://www.youtube.com/watch?v=cBctplj32Sw - reportaż Aldony i Adama Hartwińskich z www.pofikasz.pl.